wtorek, 16 sierpnia 2016

Licencja na wychowanie...... czyli dziecko też człowiek

Sprawa gryzie mnie od jakiegoś czasu..... Zastanawiałam się, czy o tym pisać. Jestem daleka od narzucania rodzicom w jakim duchu mają wychowywać potomstwo. Uważam, że to oni znają swoje dziecko najlepiej i wiedzą jakie wartości chcą przekazać. Nic, co ludzkie nie jest mi obce i wiem, że nawet najsłodsze dziecko potrafi nieźle wk...... zirytować. I ma się ochotę człowiek zaszyć na kilka dni z dala od wszystkich.
Jednak czasami pojawia się jakiś zgrzyt. Coś, co wali w twarz tak, że komunikat "Hej, tak nie powinno być" ciśnie się sam.
    Od początku- Król został zaproszony za imprezę urodzinową swojego, prawie rok młodszego "kumpla".  Oprócz jubilata zjawiło się też kilka sztuk dzieciarni w zbliżonym (w miarę) wieku, wraz z rodzicami. Kącik zabaw dla dzieci robił swoje, a jeszcze bardziej robiły schodki. Wśród rodziców królowały tematy, jakie mogą królować tylko w grupie posiadającej małe dzieci: omówienie koloru kupy nikomu nie przeszkadzało, karmienie piersią i perypetie przy odstawianiu, samodzielność i rozwój szkrabów, spanie i problemy z nim. Panowała ogólna atmosfera zrozumienia i wsparcia. Widziało się raczej potakująco-współczujące kiwanie głową, mówiące "Spoko znam to, to normalne. Dasz radę", niż ocenianie i jednynie-słuszne-madrości-jak-postępować.
  Wszystko byłoby jak w bajce, gdyby nie jedna z mam. Przyszła ze swoją córeczką- rezolutną Lili.
Lili nie odbiegała od rówieśników. Nic "szczególnego" nie rzuciło mi się w oczy. Za to odstępstwa widziała jej rodzicielka.
Z księżniczek, towarzyszyła  nam  Amelka. Mimo swojego 1,5 rocznego stażu na tym świecie, ma piękne blond pukle sięgające łopatek. Chłopaki (w tym Król), też byli z tych "roztrzepanych  długowłosych". Lili, natomiast, włoski miała krótkie i cienkie, za to ozdobione piękną opaską. Z ust jej mamy, za to padło:
- Lilka widzisz? Nawet młodsze od ciebie chłopaki mają dłuższe włosy, a ty co?
Spojrzałam na kobietę, na jej fryzurę... Ładna blondynka (włosy blond z natury są cieńsze), jednak gęstość włosia też nie powala. A wiadomo, pewne rzeczy się dziedziczy.
 Kolejnego zgrzytu doznałam, kiedy doszedł mnie fragment rozmowy, o tym...... że córa jest gruba!
Spojrzałam na małą, bo myślałam, że to o inne dziecko chodzi. Całe szczęście usłyszałam od pozostałych rozmówców "No coś ty.....?!".

I tu naszła mnie refleksja, że biedna Lili nie przystaje do obrazka, jaki chciałaby widzieć jej mama. Na pewno ucieszyła się, że będzie miała córkę: będzie mogła ją ubierać jak księżniczkę, czesać włoski...... A tu? Psikus: córa owszem jest, ale woli zabawy autami i młotkiem, tiulową spódniczkę zarzuca do góry, żeby nie przeszkadzała, na bujne loki, które można upinać, na różne sposoby się nie zanosi....
I słyszę.... rozczarowanie....i presje.....na 1,5 roczne dziecko..... żeby było idealne- jak z obrazka.....

I po głowie tłucze mi się pytanie: Dlaczego i jakim prawem?

piątek, 12 sierpnia 2016

JK mówi... 2 + rozmowy


"Jak głupie pomysły ciągle wlatują ciągle do głowy, to widocznie mają tam swoje gniazdo." Biorąc pod uwagę nasze niedawne wymiany zdań, to obstawiam u niego całą kolonię.


ins:  będę gruba (jakby kiedykolwiek mi to  groziło)
JK: co???
ins: od trzech ni nie ćwiczę (jakby była to najdłuższa  przerwa w ćwiczeniach  jaką miałam), za to od dwóch dni wieczorami piję piwo i żrę słodycze
JK: ins.....  przecież masz okres
ins: no mam......
JK: to lepiej tak, niż miałabyś na mnie wrzeszczeć
ins: chcesz mi po prostu zapchać gębę?!
JK: tak jest bardziej humanitarnie. Csiiii..... pij piwko, csiii...... zjedz czekoladki. Będzie dobrze.....



JK: pasuje ci to mydło?- zapytał wskazując na sporą kostkę szarego, którym akurat myłam ręce
ins: no ok jest
JK: Nie wysusza skóry?
ins: nie zauważyłam....
JK: bo jak włosy nim umyłem, to suche bardzo były później
ins: JK.... od tego są szampony. Jeśli umyjesz włosy jakimkolwiek mydłem, to będą suche...
JK: nawet mokrym?

JK, patrząc z zachwytem na swoją konkubinę: Jestem farciarzem, wiesz?
ins: A to wyznanie, to z zapożyczeniem z angielskiego?
JK: ????
ins: no...., że jesteś "Pierdzioszkiem"?



czwartek, 4 sierpnia 2016

To już rok.........

No i mamy rocznicę. Nie, u Króla nic się nie zmieniło i dalej jest dwulatkiem.
Minął rok od kiedy wylądowaliśmy na diabetologii. Kiepski powód do świętowania. Wiąże się z tym "powtórka z rozrywki", czyli planowe przyjęcie do szpitala na badania.

Objuczeni jak wielbłądy w karawanie pojawiliśmy się w wyznaczonym miejscu i o wyznaczonym czasie. Sprawę kolejek i czekania pod drzwiami, zanim w ogóle można zajrzeć na oddział, pominę.

Przygotowaliśmy się na przepisowe 3 dni.

Okazało się, że badania załatwimy w ciągu jednego dnia a resztę pobytu będziemy w domu, na przepustce, bo nawet jakbyśmy chcieli bardzo zostać, to łóżek nie ma.

Minusy: całe przygotowania, pakowania, zakupy, planowanie, stres i połowa płaczu- nie potrzebne. Nieprzespaną noc też mogłabym sobie darować ale jakoś z nerwów i wspomnień nie potrafiłam inaczej.

Plusy: jedzenie też zrobiłam na 3 dni, więc stanie w garach przy obiedzie odpadało.

Munusy: JK bardzo zasmakował w wałówce, więc niewiele zostało :P

Lecę do kuchni.......