środa, 13 stycznia 2016

Jaki Ojciec taki Syn...

 Do JK poooowoli dociera, że przy dziecku, na cenzurowanym trzeba mieć wszystko, co się mówi i robi. Król, co prawda, jeszcze nie powtarza wszystkiego, co usłyszy. Raczej mało powtarza, leniwy do polszczyzny jest (ale po swojemu nawija godzinami).

Jednak naśladuje bardzo często, najczęściej tatusia. Głównie tatusia.
Mają wiele wspólnego, to fakt. Przykładowo Król ma 5 kończyn (głową przecież też można się wspierać przy przemieszczaniu się), w tym 4 chwytne. JK stopy i dłonie też się mylą-
i tak: po co schylać się do guzika, skoro  telewizor można wyłączyć paluchem stopy. Szkoda  pleców. Do podnoszenia czegoś z podłogi również, chwytne paluszki sobie radzą.

Któregoś wieczora kiedy mój konkubent  wyszedł już do pracy, musiałam mu napisać, że nie ma szans żeby kiedykolwiek próbował się wykręcić z ojcostwa. Młody podszedł  do odbiornika, obejrzał dokładnie... zadarł nogę pod sam  swój nos  i próbował wcisnąć guzik stopą.
Dziś luby mój chłop wyznał, że musi przestać używać  kończyn dolnych do dostania zalegających na podłodze rzeczy. Synek też tak chce, jednak zima  jest, przeciągi są, skarpety albo (co gorsza) rajty ma założone i się nie da. I frustracja jest... A  do posadzki  ma bliżej niż ojciec.
Nawet  do zdjęć pozuje jak z tatusiem. Dlatego dziadkowie ostatnio oglądają wnuka głównie z wywalonym jęzorem.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz